Dzień dwieście siedemdziesiąty ósmy.
Andrzej zadzwonił do mnie w sobotni późny wieczór i powiedział, że bardzo źle się czuje z powodu duszności spoczynkowej. Powiedział, że chce wracać jak najszybciej do Polski i jechać do Poznania do szpitala. Zarezerwowali z Kamilą bilety z Londynu na wczesne niedzielne popołudnie.
Pojechaliśmy odebrać ich z lotniska w Gdańsku i zawieźlismy Andrzeja do Poznania. To była trudna noc, ale wszystko pomyślnie się zakończyło - bałam się, że nie przyjmą nas tak w nocy, ale na szczęście się udało. Spał co prawda na korytarzu, ale najważniejsze, że przyjęli go na oddział!!