wtorek, 30 lipca 2013

Dzień sto dziewięćdziesiąty piąty

Minęło kilka dni od chemii... wiem, że trochę milczałam ale wybaczcie Kochani mnóstwo obowiązków... 
Andrzej ocenił, że po pierwszej chemii w październiku czuł jej skutki najmocniej. Ta którą otrzymał teraz sprawiła wrażenie jakby była "po środku", między cysplatyną a gemcytabiną. Było mu niedobrze i jak on to mówi "muliło" go :)

Dodatkowo upały sprawiły, że ostatnie dni nie były dla Niego dobre. Odczuwał duszności w klatce piersiowej. Ma też kłopoty ze snem. 

W niedzielę wieczorem miał gorączkę ponad 38 stopni, ale po zimnych okładach zeszła do blisko 37 stopni. W poniedziałek rano miał już 36,6; wieczorem ponad 37. Dziś rano 36,8.
Mocno stawiamy go na nogi, żeby myślał pozytywnie.
Wczoraj był trochę smutny. 
Ale nie poddajemy się! Mama przygotowała mu jedzonko i z samego rana pojechał do Warszawy na hipertermię. Będzie brał dwa zabiegi na prawe i na lewe płuco.